W poprzedniej części zakończyłem na ważnej informacji dla wszystkich pragnących koleżanki/kolegi, przyjaciela/przyjaciółki. We friendzone wpada się przez brak naturalnego pociągu seksualnego. No dobrze to może w tej części zastanówmy się co sprawia, że tego pociągu seksualnego między kobietą i mężczyzną nie ma.
Żyjemy w czasach, w których króluje ideologia, mody, trendy. Feminizm sprawił, że ludzie zupełnie zatracili zdrowe spojrzenie na relacje damsko – męskie. Kierując się ideologiami zarówno kobiety i mężczyźni rozbijają się o życiową ścianę.
Kobiety lądują na ścianie wierząc, że mężczyznę będzie pociągała ich przebojowość, kariera, pięcie się po drabinie sukcesu zawodowego. Równość w dostępie do realizowania się na polu zawodowym, a także i każdym innym to godne pochwały feministyczne apele. Niestety realizacja zawodowa w wypadku kobiety a realizacja jej naturalnej, kobiecej seksualności bardzo często nie idą z sobą w parze.
Mężczyźni lądują na życiowej ścianie, gdy uwierzywszy w ideologiczne nawoływania feministek stają się białymi rycerzami, usługującymi pantoflarzami, wynoszącymi na piedestał kobietę wielbicielami. Z punktu życiowego podziału obowiązków nie ma oczywiście żadnego problemu, Facet może zostać w domu, by sprzątać, gotować, opiekować się dzieckiem, a kobieta może robić karierę. Niestety w takim układzie kobieta całkowicie utraci pociąg do swego mężczyzny.
Mężczyźni zaczęli zauważać, że coś w obecnej kulturze zdecydowanie nie gra i zaczęli się buntować. Bunt oczywiście jest słuszny ale wnioski już nie do końca. Niektórzy mężczyźni idą w psychologię ewolucyjną oraz darwinizm w doborze seksualnym i tam próbują znajdować rozwiązania. Niektórzy upatrują rozwiązania problemu w psychologii społecznej i uwarunkowaniach umysłu. Prawda znajduje się jak zwykle po środku. Liczy się zarówno zwierzęca sfera związana z ciałem, ale bardzo ważna jest również sfera psychiczna.
Ciągle słyszymy narzekania kobiet, że nie ma „prawdziwych mężczyzn”, że nie wypełniają swojej roli, że nie dorastają kobietom do pięt, że nie mają ambicji, nie dowożą, że brakuje im ikry i agresji. Można by z tego wyciągnąć wniosek, że obecnie największym problemem kobiet są mężczyźni.
Mężczyźni zaczynają odpowiadać na te zarzuty i oni z kolei narzekają, że coraz więcej jest męskich kobiet, które kastrują mężczyznę. Te narzekania są uzasadnione, ja również spotkałem wiele kobiet, które przejawiały męską energię, dążyły do zdominowania i wykastrowania mężczyzny. Oczywiście jest to wynik obecnej kultury motywującej kobiety do robienia kariery i ścigania się z mężczyznami w jak najszybszym pięciu się po szczeblach awansów zawodowych.
Mamy obecnie więc oto taką sytuację, że mężczyźni stają się bardziej kobiecy, a kobiety bardziej męskie. Uważam, że obie płcie powinny wziąć po 50 % odpowiedzialności za tą nieciekawą sytuację. Mężczyźni powinni pielęgnować swoją męską energię, a kobiety swoją żeńską energię.
W naszej narcystycznej kulturze doszło do pomieszania społecznych i seksualnych ról kobiet i mężczyzn. To pomieszanie sprawiło, że kobieta chce z jednej strony być równa mężczyźnie, a z drugiej pragnie by to on był stroną dominującą. Tego nie da się osiągnąć, chociaż mężczyźni starają się zaspokoić kobiece pragnienia gubiąc się w tym świecie. Gdy kobieta dorównuje mężczyźnie lub staje się od niego lepsza okazuje się, że przestaje go pragnąć. Gdy mężczyzna zaczyna dominować to nazywany jest dominatorem, oprawcą. Jeżeli staje się bierny i usłużny to nie jest „prawdziwym” mężczyzną.
Jak w tej sytuacji wygrać?
Nie jest łatwo jak widać, ale głębokie rozumienie czynników biologicznych seksualności kobiety i mężczyzny może pomóc nam wyjść z tego pomieszania.
O tym w następnej części.