

Pobór przymusowy, obowiązkowy do wojska niestety ma wiele wspólnego z tresurą a nie treningiem. Mamy doczynienia w takiej sytuacji z wymuszaniem siłą dyscypliny i posłuszeństwa. To układ niewolnik i Pan niewolnika. Dowódca, przełożony jest autorytetem nieracjonalnych, który eksploatuje energię życiową podwładnego. W poprzedniej części pisałem o ludziach z twardymi charakterami. Ludzie ci często w dzieciństwie doświadczyli psychicznej kastracji. Dowódca, który jest autorytetem nieracjonalnym bazuje na tej kastracji i ponownie dokonuje kastracji psychicznej, niszczenia potencji życiowej.
Co więc zamiast patologii?
Oczywiście naturalna relacja Mistrz – uczeń, w którym dowódca jest autorytetem racjonalnym. W takiej relacji nie mamy doczynienia z eksploatacją energii, tresurą, zniewalaniem, kastrowaniem psychicznym, a mamy doczynienia z rozwojem umiejętności i przekazywaniem wiedzy przez bardziej doświadczonego nowicjuszowi. W naturalnej relacji hierarchia nie jest patologiczna, a rozwojowa z uwagi na kompetencje, umiejętności i doświadczenie tego, którzy przewodzi. No ale, żeby taka naturalna relacja mogła zaistnieć na stracie wojsko musi postawić na rozwój kompetencji i profesjonalizm.
Idea mięsa armatniego, wkładki mięsnej do pojazdów odpada w przedbiegach.
Wojsko przez wiele, wiele lat niszczyło męskość nie tylko w Polsce za komuny. Ograniczanie wolności, wymuszanie dyscypliny siłą powodowało ogromny stres, a co za tym idzie wydzielanie się dużej ilości kortyzolu. W efekcie tego w mężczyznach zmniejszał się poziom testosteronu, przez co szybciej tracili witalność, szybciej starzeli się i zapadali na różne choroby z zawałem serca na czele. Pobór nie wzmacniał więc męskości ani psychicznie ani fizycznie.
W optymalnie zorganizowanych warunkach wojsko powinno być formą profesjonalnego treningu, gdzie negatywny stres (dystres) byłby niwelowany a bazowano by na naturalnym, motywującym stresie (neustres). W takich warunkach człowiek mógłby spełniać się w roli wojownika trenującego pod okiem Mistrza (dowódcy). Taka forma treningu byłaby mocno zanurzona w grecką filozofię. Człowiek nawet poprzez trening przygotowujący do walki mógłby wypełniać ideę Kolakogatii (dobra i piękna) oraz odnaleźć się w roli obrońcy bez sadzymu, masochizmu, ciągot do ustanawiania władzy nad słabszymi.
Jeżeli już ktoś chce operować pojęciem „prawdziwy mężczyzna” to właśnie takiego wojownika możemy nazwać naturalnym, prawdziwym mężczyzną, obrońcą ogniska domowego, społeczności. Na pewno nie możemy tego powiedzieć o sadystach, masochistach, osobach chorych na władzę i dominację, mężczyznach wykastrowanych psychicznie, odłączonych od swojej potencji i naturalnej męskiej seksualności.
Warto więc sprzeciwiać się przymusowej służbie wojskowej dla mężczyzn, gdyż ona tworzy patologię i wyzwala psychopatologię z osobowości. Zasadnicza służba wojskowa doprowadza do destrukcji i staje się tamą dla naturalnego rozwoju osobowości mężczyzny. A rozwój ten to zwiększanie empatii, wrażliwości, wolności i godności osobistej oraz szacunku dla siebie jako indywidualności.
Tak jak sobie obserwuję sytuację w Polsce to nie widzę, aby mężczyźni pchali się drzwiami i oknami, aby stać się wkładką do jeżdżących trumien, albo stać się pieszym ruchomym celem.
W ogóle to do służb mundurowych ludzie niezbyt się garną.
A ludzie z PR wojska, policji, służby więziennej, granicznej i innych w Polsce robią co mogą, aby pokazać służbę jako miejsce spełnienia życiowego (prawie miłosno – seksualnego). W Polsce służby zaczęły wzorować się na Izraelu i USA. Ostatnio widziałem ciekawą reklamę. Seksowna młoda kobieta w opinającej ciało sukni idzie ulicą, staje przed bramą więzienną. Nagle kadr się zmienia i ta kobieta jest już w mundurze służby więziennej. Na co liczą marketingowcy służb mundurowych? Że samotni mężczyźni wstąpią do służby z nadzieją poznania tam drugiej połówki (pani z reklamy).
Panowie to propaganda. A reklamówka jest nagrana z wykorzystaniem modelki. Służba mundurowa to nie jest najlepsze miejsce na szukanie parterki życiowej. Bądźcie mądrzy i nie dajcie propagandzistom robić wam wody z mózgu.