Wojciech Eichelberger psycholog i psychoterapeuta w wywiadzie dla Polska Times mówi że: „ci, którzy ulegają panice covidowej są zdecydowanie bardziej narażeni na ciężki przebieg infekcji niż ci, którzy starają się żyć w miarę normalnie i zachowują w tej sytuacji spokój i rozsądek.” Dobrze, że mówi to teraz, szkoda, że nie mówił tego na początku kryzysu w 2020 roku. A przecież Eichelberger jest specjalistą od pracy ze stresem i lękiem. Organizuje warsztaty w naturze resetujące ludzi.
Wojciech Eichelbergiem był pionierem (w latach 70 zdaje się) wprowadzania na rynek polski pracy z ciałem Lowena. Niezbyt się to przyjęło na polskim poletku, gdyż jak sam Pan Wojciech mówił społeczeństwo nie było na to gotowe.
Jak autorytety nas zawodzą?
I to jest mój główny zarzut do Wojciecha Eichelbergera – zawsze idzie z falą idei głównego nurtu. Praca z ciałem Lowena, która daje wspaniałe efekty słabo była widziana w Polsce to ją porzucił. Nie było fali na początku roku 2020 roku fali społecznej by mówić o normalnym życiu, racjonalnym myśleniu, rozsądku i dbaniu o swoją odporność więc Eichenberger nie zabierał głosu. Są sytuacje w życiu, że należy zabierać głos mimo, iż będzie się tym, który będzie się przeciwstawiał większości. Prawdziwi humaniści tak postępują, nie bacząc na swoje zyski, straty, ataki na swój autorytet wypowiadają prawdę, bo tak po prostu trzeba.
W tej chwili już wielu ludzi wyczuwa, że fala się zmienia. Od marca 2022 kryzys będzie się kończył więc myślę, że trochę późno na takie stanowiska i odczytuje to jako chęć załapania się na nową falę. Ja od początku kryzysu pandemicznego, od marca 2020 roku nawoływałem do zachowania zdrowego rozsądku, uziemiania, się ugruntowywania i dbania o swoją odporność. Sprawdź moje artykuły od marca 2019 roku w Archiwa. Nie zważałem na to czy stracę finansowo, klientów, narażę się na ostracyzm społeczny. Uważałem, że muszę zająć stanowisko skoro zawodowo szkolę z redukowania stresu i lęku, a stres i lęk niszczą system odpornościowy człowieka.
Teraz łatwo jest zająć stanowisko, gdy już wiemy, że szczepionki nie działają tak jak nam mówiono. Gdy już wiemy jak dramatyczne skutki psychologiczne dla ludzi przyniosło zamykanie ich w domach i wprowadzanie poprzez media do ich psychiki lęku i stresu. Gdy już wiemy, że rząd działał po omacku.
Bardzo doceniam tych, którzy już wtedy mówili o problemach, które mogą się pojawić, przez przyjęcie rządowej strategii walki z koronawirusem. I wskazywali, że rząd nie ma pojęcia jak poradzić się z kryzysem, działa na rympał i mogą być tego opłakane skutki. Te opłakane skutki najbardziej dramatyczne są w przypadku osób do 18 roku życia. Dzieci nie decydują o sobie i ufają, że dorośli są na tyle rozsądni, mądrzy i doświadczeni życiowo, by przeprowadzić ich przez kryzysy bez zagrożenia zdrowia czy życia.
Czy możemy powiedzieć, że dorośli przeprowadzili młodych przez kryzys pandemiczny bez narażenia ich zdrowia i życia?
No nie bardzo możemy tak powiedzieć. Już same liczy statystyczne prób samobójczych osób do lat 18 pokazują, że psychologicznie jako dorośli zawaliliśmy. W 2017 roku było 730 prób samobójczych osób do lat 18, w 2021 tych prób było już 1339. To pokazuje wielką porażkę strategii przechodzenia przez kryzys pandemiczny jaką obrali dorośli, z rządzącymi na czele. Żeby było ciekawiej to obecnie rząd definitywnie pozbawił wsparcia finansowego telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Dalsze funkcjonowanie telefonu 24/7 stoi pod wielkim znakiem zapytania. Wrzucam ten fakt, aby niektórym dorosłym/rodzicom otworzyły się oczy. Rząd umywa ręce, doprowadził do sytuacji, w której prawie dwukrotnie wzrosła liczba prób samobójczych osób do 18 roku życia i teraz mówi radźcie sobie sami.
Panu Wojciechowi, aż chciałoby się wykrzyczeć „Panie Wojciechu dlaczego w marcu 2019 roku nie mówił Pan tego, co wiedział i mówi otwarcie teraz” mianowicie: „ludzie, którzy żyją w lęku są bardziej narażeni na dramatyczny albo fatalny przebieg różnych infekcji, ponieważ mają wysoki poziom kortyzolu, czyli hormonu przewlekłego stresu. A kortyzol tak wpływa na wiele parametrów naszej fizjologii, że ułatwia inwazję wirusowi i dzieło demolowania naszego organizmu. Między innymi, podnosi poziom cukru we krwi, zwiększa jej krzepliwość, spłyca oddech, podnosi ciśnienie krwi, zaburza procesy regeneracji i obniża barierę immunologiczną. Więc paradoksalnie ci, którzy ulegają panice covidowej tak bezmyślnie podsycanej przed media są zdecydowania bardziej narażeni na ciężki przebieg infekcji niż ci, którzy starają się żyć w miarę normalnie i zachowują w tej sytuacji spokój i rozsądek.”
Czyżby wtedy nie było na to miejsca, przestrzeni, możliwości, gdyż wtedy był czas straszenia? Rozumiem, że media prezentowały inną narrację, ale przecież miał Pan do dyspozycji swoje kanały komunikacyjne, social media, strony internetowe. Dlaczego wtedy Pan nie krzyczał wykorzystując swój autorytet? Dlaczego dopiero teraz?