Edukacja szkolna nie uczy nas inteligencji emocjonalnej, nie trenuje w przekazywaniu i odbieraniu informacji zwrotnej. W szkole aspekt nazywania emocji jest zaniedbywany i traktowany po macoszemu. Poprzez nacisk na merytorykę i wyrobienie programu edukacyjnego zatraca się ten najbardziej ludzki aspekt współpracy prowadzącego zespół z członkami zespołu. Nauczyciel bedąc w roli autorytetu z nadania nie zdaje sobie sprawy jak ważne jest dbać każdego dnia by być w roli autorytetu racjonalnego i nie wchodzić w rolę autorytetu nieracjonalnego.
W szkole nie uczymy się więc wyrażać emocji i nawiązywać tej najgłębszej komunikacji z drugim człowiekiem. Jeżeli nie nauczyliśmy się tego w szkole to mogliśmy się tego nauczyć w rodzinie. Ilu jednak z nas miało to szczęście być uczonymi przez świadomych rodziców. Ci młodsi być może tak, ale wszyscy ci, którzy zahaczyli jeszcze o komunę raczej nie mogli się tego spodziewać od straumatyzowanych przez opresyjny, autorytarny system rodziców. Autorytarny, komunistyczny system polityczny wymuszał na ludziach, by byli zamknieci w sobie, gdyż wiadomo jak to w totalitaryzmach – „wszystko co powiesz może być wykorzystane przeciw tobie”. W totalitarnych systemach milczenie i rezerwa są traktowane jako cnota, a milczenie w czasie przesłuchiwania przez wykonawców rozkazów jako bohaterstwo. Z komuny wychodziliśmy więc z takimi społecznymi wzorcami komunikacji. Nie mogliśmy więc czerpać ich od rodziców, którzy zostali zmiażdżeni przez autorytaryzm systemu.
Po transformacji ustrojowej wielką pozytywistyczną pracę u podstaw robiły szkolenia z wiedzy przywiezionej z USA, które nam się jawiły ideałem do którego powinniśmy dążyć. Wychodząc z autorytarnego wychowania, nauczania, komunikowania nie zauważyliśmy jednak, że oprócz niezaprzeczalnych zalet system kolportowany do nas zza wielkiej wody ma też swoje wady. Przeoczyliśmy, że system amerykański również ma swoje problemy z wyrażaniem emocji. Te problemy wynikają głównie z fokusowania się na celu, bardziej dyrektywnego od europejskiego prowadzenia ludzi. Z takiego nastawienia na cel nierzadko osiąganego za wszelką cenę rodzi się pracoholizm i zupełne odcięcie od swoich emocji i swojego ciała.
Jesteśmy więc teraz w Polsce w takiej sytuacji, że nawet przyjęcie stylu robienia kariery made in USA nie nauczyło nas wyrażania emocji, pracy z kontrolą emocji. To jeszcze wszystko jest przed nami. Dzięki temu, że nauczymy się nazywać swoje emocje zrozumiemy, co wywołuje pewne moje zachowania i działania. Dzięki zrozumieniu emocji innych zrozumiemy, co wywołuje pewne ich zachowania i działania. Młodzi dzisiaj mają ogromne problemy z przyjmowaniem krytyki nawet zawartej w informacji zwrotnej, więc tutaj dobrze zaopiekować ich delikatną emocjonalność. Musimy wziąć pod uwagę fakt, iż młodzi są dzisiaj bardzo przebodźcowani multimediami i dla nich nie tylko pozytywny ale i ten negatywny feedback jest korzystny, gdyż przywraca ich na ziemię. Rozwój następuję poprzez optymalną frustrację, konfrontację z naszymi ograniczeniami, problemami, niekompetencjami. Należy tylko uważać, by frustracja nie była zbyt mocna, optymalna frustracja uziemia ich i wspomaga w tym, aby nie odlatywali myślami w chmury.
Dla ludzi urodzonych z telefonem w ręku świat obrazu, świat wizerunku jest bardzo ważny, wszystko, co pomoże im zrozumieć, iż ważniejszy jest świat ich emocji i czucie tych emocji w ciele jest bardzo dobre. Emocjonalność lidera prowadzących młodych ludzi musi się więc charakteryzować wrażliwością, empatią i uważnością. Bycie autentycznym, bycie dobrym przykładem to klucz do współpracy i partnerskich relacji na linii lider – grupa.