Luty to jest miesiąc, w którym powoli zaczynamy tracić entuzjazm i zapał do realizacji wyznaczonych na początku roku celów. Różni ludzie głowią się nad tym, zastanawiają się dlaczego tak jest, książki piszą. Istotę tego problemu opisałem w cyklu „Zarządzanie energią seksualną” tutaj trochę nowych wątków do tego cyklu. Musimy zrozumieć, że energia seksualna jest związana nie tylko z naszą seksualnością, ona decyduje o całym naszym życiu, witalności i żywotności naszego ciała.
Teraz jesteśmy w czasie kryzysu i wielu ludzi zastanawia się robić, jak sobie pomagać, by przetrwać ten czas. Alexander Lowen (mój ulubiony specjalista, autor) gdyby jeszcze żył zapewne powiedziałby – jak najwięcej się gruntuj. Wielu ludzi ma coraz większe problemy emocjonalne, niektórzy doświadczają zaburzeń osobowości, a są i tacy którzy doświadczają całkowitego złamania i choroby psychicznej. Przez wiele miesięcy podkręcany jest w człowieku, lęk, stres, napięcia, w umyśle utrzymywany jest już prawie rok stan ciągłego zagrożenia. Ludzie są w swoich umysłach i odłączają się od swoich ciał. Powrót do witalności, żywotności ciała i optymalnego zdrowia powinien się odbywać poprzez pracę z ciałem.
Praca z ciałem to również praca nad seksualnością. Praca nad seksualnością poprawia zdrowie psychiczne i funkcjonowanie w pozostałych sferach. Wszystko jest ze sobą połączone. Nie da się oddzielić seksualności od ciała. Nasza energia życiowa to również energia seksualna, energie przenikają się nawzajem i pracując nad jedną pracujemy również nad drugą. Uziemienie w tym dziwacznym czasie powinno być podstawowym zaleceniem dla każdego. Oderwanie umysłu od karmiących strachem mediów i uziemienie się poprzez chociażby pochodzenie bosymi stopami po ziemi. Wiem teraz zima i trochę ciężko może być ale to i lepiej bo organizm także przez chłód zostanie zmuszony do powrotu do ciała z umysłu. Następnym wskazaniem na ten czas powinna być praca z oddechem. Szczególnie teraz gdzie jest nakaz maskowania się i zmuszeni jesteśmy wdychać wydychany dwutlenek węgla, tlen jest na wagę złota, można powiedzieć jest towarem deficytowym. Powinniśmy zaciągać się tlenem tak często jak tylko się da, trenując głębokie oddychanie z ruchomą klatka piersiową i brzuchem. Głęboko oddychając będziemy pracowali na rzecz naszej witalności, a tylko będąc witalnymi będziemy w stanie utrzymać się na drodze do naszych wyznaczonych celów.
Wielu mówi ciesz się samą drogą a nie tylko celem. Cieszyć się drogą i z radością pracować nad realizacją celów możemy wówczas, gdy nasze ciało jest witalne i żywotne. W takiej sytuacji nie mamy w ogóle problemów z tym, że po paru tygodniach od wyznaczenia celów nie mamy już siły i entuzjazmu do pracy nad nimi. Gdy witalność wzrasta pogłębia się nasz oddech, ciało staje się żywe, ciepłe, różowe i naturalnie zwiększa się chęć do życia, kontaktu z ludźmi i pracy na realizacją celów. No tak, ale teraz żyjemy w świecie w którym jest zakaz kontaktowania się a izolacja jest traktowana jako najwyższe dobro społeczne. Co w takiej sytuacji? Należy pielęgnować w sobie tę chęć kontaktu z innymi i otwartość. Jeżeli tego nie zrobimy to zamkniemy się w wewnętrznym więzieniu i nie będziemy mieli ochoty nawet na kontakt z osobą, którą kochamy, ochota na seks też zniknie.
Energię życiową odzyskujemy poprzez pracę z ciałem – uwalnianie napięć i zastojów. Uwolnioną energię wykorzystywać możemy we wszystkich sferach życia. Ta energia ma być fizyczna, wyraźnie odczuwana w ciele.