Aby odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule tego cyklu artykułów należy rozważać je w kontekście procesu społecznego, w którym się znaleźliśmy. Mówię o procesie, który mamy w Polsce bo zajmuję naszym poletkiem, blog jest pisany w języku polskim więc o nas dla nas, bo nic się nie dzieje bez nas. W procesie znaleźliśmy się w fazie buntu, dojrzewania, ataku na liderów, przepracowywania problemu autorytetu. Ten etap możemy porównać do wchodzenia dziecka w etap dojrzewania. Jest wielki zamęt dziecko nie wie co się dzieje, jedno co wie, to fakt, że nie chce już wykonywać dyrektywnych poleceń rodzica. To jest czas, gdy rodzic powinien stawać się przyjacielem i partnerem dziecka.
Lider prowadzący zespół znajdujący się w fazie buntu również powinien budować relacje przyjacielskie i partnerskie. Jak już zaczęliśmy od kontekstu społecznego to widzimy, że mamy problem z naszymi liderami stojącymi na czele narodu, gdyż okopali się oni na pozycji autorytarnego, karzącego rodzica. To jest błąd. Widzimy co się dzieje, buntują się różne grupy sprzeciwiając się różnym decyzjom. W gruncie rzeczy chodzi jednak o bunt przeciw autorytetom, dojrzewanie i potrzebę budowania innych interakcji z liderem.
Bez względu na to czy w tym czasie jesteś samotnym wilkiem, samotną wilczycą czy działasz w zespole dotykają cię procesy, które zadziewają się w całej zbiorowości. Jeżeli jesteś w zespole, w którym lider zdaje sobie sprawę, co się zadziewa i co należy zrobić to zyskujesz ogromne wsparcie. Lider niczym mądry, świadomy rodzic pomaga ci przejść ten okres „burzy i naporu”. Gorzej jest, gdy jesteś w zespole, który prowadzi nieświadomy, niekompetentny lider. W takiej sytuacji może być ciężko, gdyż bez świadomości liderzy mają tendencję do dyrektywnego przeprowadzania zespołów przez kryzys, przykręcania śruby. W takiej sytuacji będziesz trochę pomiędzy młotem na kowadłem, bo z jednej strony proces pcha cię w bunt, byś dojrzewał/a puścił/a rączkę rodzica (lidera) i mocno stanął/stanęła na własnych nogach, a z drugiej strony ciśnie cię autorytarny rodzic (lider), który chce by wszystko było tak jak było i byś słuchał/a jego dyrektywnych poleceń. Będąc w pierwszej sytuacji oczywiście zespół jest dla ciebie ogromnym wsparciem i masz lepiej, łatwiej od samotnych wilków, jednak ci samodzielnie kroczący w tym czasie mają zdecydowanie łatwiej od tych, którzy są w zespołach autorytarnie prowadzonych.
Liderzy są w bardzo specyficznej sytuacji, gdy oni są z zespołem ale czasami muszą się oddalić by spojrzeć na sytuację z dystansu i zyskać odpowiednią perspektywę. Wtedy są sami i mogą czuć się samotni, zagubieni, przeciążeni całą sytuacją. Tutaj najważniejsze jest wyrobienie w sobie elastyczności, uważności i empatii, by wiedzieć kiedy można oddalić się od zespołu, a kiedy niezbędne jest bycie z zespołem, wspieranie go. Dla lidera najważniejsze jest utrzymanie granicy, gdyż prowadzi grupę poprzez profesjonalne narzędzia i interwencje oraz jest kompanem, który uczestniczy w zabawach, imprezach, świętowaniu.
Warto wiedzieć, że jedną z silniejszych energii grupowych wspierających rozwój jest pragnienie członków grupy, aby zostać zaakceptowanym. Członkowie dostosowują się do zasad i zachowań zespołu właśnie po to, aby zostać zaakceptowanym. Lider musi więc pamiętać, że przez zbytni autorytaryzm może sprawić, że ludzie nie będą się czuli akceptowani. Może wówczas w zespole pojawić się problem kozła ofiarnego lub opuszczanie zespołu. Źle prowadzona grupa może spowodować szkody emocjonalne i osobowościowe u jednostki i w takiej sytuacji lepiej samemu dojrzewać, niż być w wyniszczającej grupie.