Zespół może osiągnąć bardzo fajny moment, gdy ludzie sobie pogadają, wyjaśnią różne kwestie. Gdy strony zrozumieją swoje potrzeby, interesy i motywacje zaczynają kooperować ze sobą i to jest dla członków zespołu bardzo przyjemny moment. Ludzie osadzają się w sobie i jednocześnie bardziej ufają innym, gdyż rozumieją o co walczą i co chronią inni i oni sami. Po takim rozładowaniu napięć pojawia się radość i motywacja do działania. Wglądy, które uzyskują członkowie zespoły dają im głębokie zrozumienie siebie i innych, a to przekłada się na ogromną motywację do pracy i działania. Zgodnie z metodyką trivium, jeżeli następuje w ludziach głębokie zrozumienie, to naturalną konsekwencją jest działanie przez nie kierowane.
Kluczem do współpracy na naszym polskim poletku jest przejście od sztywnych argumentów, do zrozumienia potrzeb drugiej strony. Po kolei więc wygląda to tak, że wchodzimy z jakimś stanowiskiem i dobrze w pierwszym kroku poinformować drugą stronę o tym jakie stanowisko się w sprawie zajmuje. Może to przykładowo wyglądać tak, że jedna strona druga nie chce czegoś robić, a druga strona chce aby pierwsza to robiła. W pierwszym kroku strony nazywają swoje interesy. To jest punkt wyjścia mamy dwa odmienne stanowiska na daną sprawę. W pierwszym kroku można spróbować użyć argumentu, gdyż jeżeli on ma zadziałać to zadziała właśnie na początku w pierwszym kroku. Jeżeli widzimy, że argumenty nie działają i zaczynamy przerzucać się argumentami przechodzimy do drugiego kroku, w którym dopytujemy „o co chodzi?”, „dlaczego druga strona nie chce czegoś zrobić?”, „jakie są powody takiego stanowiska?”. W drugim kroku strony mają pogodzić swoje interesy, w sytuacji gdy mają inne stanowiska. W drugim kroku łapiemy również kontakt z własną potrzeba emocjonalną, co chce osiągnąć i komunikują to drugiej stronie. Wyjawiamy drugiej stronie o co nam chodzi, jakie motywacje nami kierują. Może to być chęć zyskania czegoś lub potrzeba zabezpieczenia się przed czymś. W kroku drugim obie strony nazywają swoje potrzeby, obawy, motywacje, interesy, które chcą zaopiekować. W drugim kroku strony przestają atakować siebie, a odnajdując wspólny interes mogą przekierować energie na wspólny cel. Atakujemy więc problem nie druga stronę. To często pojawia się wspólny wróg na przykład konkurencja, od której chcemy być lepsi.
W Polsce musimy bardziej brnąć w psychologię i zajmować się emocjami chociaż jest to trudne. W Polsce to się sprawdza gdyż to zaopiekowuje nasze głębokie potrzeby. Widzimy, że dziś modne są metody zza wielkiej wody, te wszelkie energizery, te okrzyki bojowe, „jesteśmy najlepsi” „wygramy”, „jesteśmy niepokonani”, itede, itepe, ale w Polsce to nie działa za dobrze, bo inne treści mamy w nieświadomości. Inną historię grupową społeczeństwa w nieświadomości przechowujemy (wspominałem już o starożytnych wiecach, demokracji, w której każdy miał głos i był ważny). Amerykańskie metody chociaż fajnie się prezentują w reklamach i ofertach to rozmijają się z potrzebami Polaków. Polacy potrzebują głębokiej psychologii i zajęcia się emocjami, nie śliźniemy się tutaj po powierzchni. Nagroda tej głębokiej pracy jest jednak warta włożonego wysiłku, gdyż z zespołu znikną projekcje, ludziom odkrywają wspólne interesy podczas rozwiązywania problemów, ludzie nawiązują z sobą głębszą więź i naturalnie kooperują. My Polacy potrzebujemy takiego porozumienia i naprawdę umiemy się tak komunikować, mało tego tak właśnie lubimy działać.