Trudność zmiany, niszczenia starych wzorców wynika z kurczowego trzymania się przez człowieka status quo. Człowiek trzyma się status quo od dzieciństwa, tylko to zna więc puszczenie oznacza poczucie ogromnego lęku w wyniku wejścia w nieznane. Wejście w nieznane jest jednak konieczne by tworzyć nowe, oryginalne formy i sposoby życia. W nieznanym człowiek musi się zmierzyć z wypartą agresją, którą czuje do innych osób i do siebie. Poszerzanie świadomości pomaga zrozumieć skąd się ta agresja wzięła i jak stworzyła się gra oparta o status quo.
Praca z cieniem nie pozwala złości siać podświadomego spustoszenia w naszym życiu wewnętrznym i zewnętrznym. Dzięki tej pracy człowiek staje się bardziej świadomy i akceptujący uczucia znajdujące się w nim. Odblokowane emocje ożywiają i pchają człowieka ku pozytywnym celom. Człowiek poprzez pracę z cieniem transformuje się w bardziej zdecydowaną i pewniejszą siebie jednostkę.
Jeżeli poddamy się warunkowaniu kulturowemu, zignorujemy lub zahamujemy gniew, który znajduje się w nas będzie on siłą wyniszczającą zarówno nas jak i inne osoby, które będą z nami miały kontakt. Wybór oznacza tutaj wygraną lub przegraną, czarne albo białe i nie ma nic pośredniego. Warunkowanie kulturowe sprawia, że ludzie budują swoje życia wyłącznie w oparciu o swoje ego i odłączają czucie serca. Ego mężczyzn buduje wizję władzy i męskości. Ego kobiet buduje wizję seksapilu i kobiecości. Poczucie klęski na tym poziomie może być dla człowieka tak przytłaczające, że będzie prowadziło do autodestrukcji.
Praca z cieniem, praca z nieświadomością może się kojarzyć ludziom z jakimś mistycyzmem czy religijnymi praktykami. Nic bardziej mylnego. Praca z cieniem do proces wspomagający ugruntowanie człowieka, proces łączenia go z rzeczywistością. Ugruntowanie nie przychodzi człowiekowi łatwo. Stoją temu na przeszkodzie głęboko ukryte lęki. Istnieje obawa, że jeśli sobie odpuścimy, to nikt nas nie wesprze. Aby temu zapobiec człowiek powinien nauczyć się otwierać przed innymi serce i budować pozytywne wspierające relacje. Na takie otwarcie prawie każdy reaguje ciepłymi uczuciami. Aby jednak tego dokonać trzeba przełamać lęk przed samotnością.
Człowiek obawia się również, że jeśli raz sobie pofolguje, to już nigdy się nie pozbiera. W jego brzuchu skrywają się uczucia smutku i rozpaczy, których boi się dotknąć. Angażuje więc całą swoją energię w ich tłumienie. Warto również przepracować lęk przed miłością, którą wielu ludzi postrzega jako kapitulację bezcennego ego. Warto również zaakceptować swoją cielesną naturę i odpuścić ścisłą kontrolę, która wynika z obawy przed bólem, poniżeniem i wstydem.
Kolejnym lękiem powszechnym wśród ludzi jest lęk towarzyszący usamodzielnianiu się. Nie znaczy to, że boimy się niezależności, ale wiemy, że prawdziwa niezależność wiąże się z samotnością. Alexander Lowen pisze o tym, że obawa przed samotnością jest dominującym lękiem naszych czasów. Jesteśmy z natury istotami towarzyskimi, ale u wielu ludzi lęk przed osamotnieniem urasta do irracjonalnych rozmiarów. W imię tego lęku skłonni są do najdalej posuniętego konformizmu.
Gotowi są zrezygnować z własnej indywidualności, błędnie zakładając, że człowiek o silnej indywidualności, który ma odwagę stanąć w opozycji do otoczenia, jest skazany na odrzucenie i ostracyzm. Tym lękiem żywi się masowe społeczeństwo ze swoimi masowymi mediami, masowymi rozrywkami i tak dalej.
Ludzie lękają się odrzucenia. Stanie twardo na nogach umożliwia poczucie i zrozumienie relacji z innymi ludźmi. Człowiek ugruntowany uczuciowo nigdy nie jest samotny, podczas gdy osoba o indywidualności masowej czuje się samotnie nawet w tłumie. Prawdziwa indywidualność nie uprawia gier, nie poklepuje się z innymi po plecach. Hojnie oferuje samego siebie i bez skrępowania przyjmuje ofertę innych ludzi.
Ugruntowanie zakorzenia człowieka w jego fundamentalnych funkcjach, a czyniąc to, ożywia i wspiera jego duchowe wysiłki, co wiąże się z przepływem wrażeń i energii. Aby kogoś ugruntować, trzeba mu pomóc w osiągnięciu dojrzałości. Człowiek nieugruntowany, choć przez wiele lat wzrastał fizycznie, pozostał niedojrzały emocjonalnie. Nie nauczył się stać na własnych nogach i wciąż zbyt wiele oczekuje od innych. Jego brzuch jest pusty, bo wciąż czeka i liczy, że ktoś inny go napełni ( poprzez zasiłki socjalne lub opiekę rodziny, partnera ). To nierealne. Nikt go w tym nie wyręczy, musi to zrobić sam, ewentualnie z pomocą specjalisty.