Konsekwencją spędzania czasu w wirtualnej przestrzeni jest spłycanie relacji do granic możliwości. Social mediów, komunikatorów internetowych, portali do wirtualnych rozmów namnożyło się jak grzybów po deszczu. Siadasz przed monitorem czy z telefonem w ręku w wygodnym fotelu i czujesz się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Wszystkiego jest tak dużo, do wyboru do koloru, kontakty na wyciągniecie ręki wydawałoby się. Ten nieograniczony dostęp, wielość, zmieniające się obrazy, powoduje, że czujemy się jak w wielkim światowym markecie. To odhumanizowuje. Przestajemy myśleć o uczuciach osób, które są po drugiej stronie, interesują nas wyłącznie nasze oczekiwania. W drugiej osobie, której przez ekran nie możemy spojrzeć w oczy doszukujemy się przede wszystkim wad i defektów. W końcu szukamy idealnego modelu, chcemy go zamówić szybko i mieć pewność, że nie będzie się psuł, że będzie łatwy w obsłudze. Człowiek – przedmiot wielokrotnego użytku – witamy w cywilizacji XXI wieku.
Siedząc w wygodnych fotelach, chowamy się za swoimi najlepszymi zdjęciami profilowymi, przecież marka osobista jest najważniejsza. Za sterami swoich najnowszych komputerów i telefonów czujemy się królami życia i zaczynamy traktować ludzi jak przedmioty, które można zamówić w sklepie internetowym. „Czy ten człowiek będzie to mnie pasował, do mojego prestiżowego życia, mojego osobistego brandu, mojego wspaniałego life stylu na fejsie czy insta?” – zastanawiasz się. I raczej znajdujemy różnice niż podobieństwa. Namierzasz wadę i wciskasz X zamykający stronę, następny/następna do skanowania. Model, który chcesz wybrać do kontaktu obojętnie czy jest to miłość, przyjaźń, czy biznes musi być idealny i pozbawiony wad. To właśnie dlatego ten świat tak zwariował na punkcie marketingu, marketing dziś jest wszystkim. Dziś każdy boi się pokazać siebie prawdziwego bo model ideału kultury jest w zasięgu bardzo niewielu, tych którzy jawią nam się niemal jak Bogowie. Wszystko, co dziś widzimy to maski, o których mówił Jung i bardzo ciężko dostrzec człowieka za tą maską. To jest zrozumiałe bo w kontaktach ludzie zrobili się tak bezwzględni, nieczuli, zimni, że rzeczywiście będąc otwartym ryzykujesz poranieniem serca. Skreślanie ludzi przychodzi z taką łatwością jak wyrzucenie zużytego przedmiotu. Coś ci się nie podoba i już kończysz znajomość. Wciskasz X i na twoim ekranie pojawia się ktoś inny niosąc obietnicę bycia modelem idealnym, który sprawi, że marzenia się spełnią.
Prawda jest taka, że każdy z nas niesie ze sobą rysy idące z naszych doświadczeń. Te rysy stanowią o naszej wyjątkowości i to one kształtowały naszą osobowość często w ogniu hartując psychikę. Nieśmy więc z dumą nasze rysy i rany jak blizny zdobyte na wojnie. Idąc ulicą uśmiechnijmy się tylko widząc bilbordy z modelem w bokserkach czy modelką w bikini. Nie gońmy za tymi modelami a wsłuchajmy się w nasze ciała i serca. Nie szukajmy też z zapałem godnym Colombo rys i wad w innych, jak te rysy się nam pokażą zastanówmy się jaką historie nam opowiadają zamiast natychmiast klikać X.
Oczywiście możesz nadal wymagać od innych perfekcyjności, bezbłędności, bycia ideałem. Możesz nadal żyć w swojej bańce iluzji oczekując od innych, że absolutnie cię zachwycą i rzucą na kolana. Możesz nadal tak żyć, jednocześnie zacznij się sobie baczniej przyglądać w lustrze, możesz również pokusić się o refleksję nad własną osobowością. Czy ty jesteś takim ideałem jaki chcesz widzieć w innych? Przestań się usprawiedliwiać i spójrz prawdzie w oczy. Zwykle jest tak, że w kontaktach z innymi nasza ważność wynoszona jest pod niebiosa i na tym budujemy poczucie wyższości w stosunku do innych.
Zobacz w drugim człowieku człowieka. Zrozum, że tak łatwo jest ci odrzucać, krytykować, stawiać na kimś krzyżyk bo siedząc w wygodnym fotelu przed multimediami ulegasz iluzji. Akurat wiem, co mówię, bo robię szkolenia z Cyber – uzależnień, niebezpieczeństw, komunikacji itd. Fachowo mówi się na to „efekt kabiny pilota”. Siedzisz przed multimediami i wydaje ci się, że twoje działania, słowa są mniej raniące, poniżające. Nie było by ci tak łatwo traktować drugiego człowieka, gdybyś siedział/a naprzeciw niego i patrzyła/a mu w oczy widząc w nich duszę. Czy jesteś na tyle odważny/a by spotkać się człowiekiem, którego łatwo krytykujesz czy obrażasz i powiedzieć mu to w oczy? Mam nadzieję, że odpowiedź na to pytanie da ci wiele do myślenia. Ludzie mają prawo się mylić i popełniać błędy. I warto poznać ich historię, a nie skreślać, stawiać krzyżyk, klikać X przy ich pierwszym potknięciu. Być może ktoś na tobie postawi krzyżyk i wtedy poczujesz jak to jest. Nie życzę ci tego, ale wiesz jak jest, kto mieczem wojuje od miecza ginie. Świat i ludzie nie są zero jedynkowi. Nie ma tak, że ty chcesz tylko bohatera a z zerem nie chcesz mieć nic wspólnego. Jako ludzie mamy w sobie i tego bohatera i trochę zera. W różnych sferach, w różnych czasie objawia się raz bohater, raz zero. Mało tego, od poziomu zera możemy wspiąć się do poziomu bohatera i to nazywamy rozwojem. Możemy jednak upadać niżej i to nazywamy człowieczeństwem. Ludzkie jest podnoszenie po upadku i wznoszenie się wyżej w rozwoju. Jeżeli chcesz tylko suberbohatera to musisz zadowolić się komiksami lub filmami od Marvela.
Zmniejsz swoje oczekiwania i pozwól ludziom być ludźmi. Nie musisz mieć od razu wszystkiego. Coś w człowieku może ci się podobać, a coś nie. To normalne. Czasami trzeba po prostu przymknąć oko na kilka wad, bo lubisz lub kochasz kogoś za parę zalet. I to wystarczy. Jasne, że możesz wytknąć drugiemu słabość, niekompetencje, głupotę gdy mu coś nie wyjdzie, tylko po co? Czy nie lepiej zachwycić się tym, co robi wspaniale?