W wielu artykułach poprzednich w dziale „Rozwój osobisty” mówiliśmy o tym, że obecnie wartości kobiece dominują, a męskie wartości zostają spychane gdzieś na margines życia społecznego. To jest sytuacja bardzo niebezpieczna dla obu płci, kobiety stają się przez to bardziej męskie walcząc z mężczyznami ( feminizm ), mężczyźni stają się bardziej kobiecy walcząc o wartości kobiece. Efektem takich działań jest odejście od natury i utrata kontaktu z kobiecym Ja przez kobiety oraz utrata kontaktu z męskim Ja przez mężczyzn. Promowane dziś w świecie są wartości kobiece – delikatność i łagodność. To stanowi problem dla mężczyzn, gdyż czułość i ciepło są częścią natury kobiet. Jeżeli jedynymi cnotami stają się wartości kobiece, a męskie cechy jak siła i odwaga są negowane to mężczyźni czują się stłamszeni, wyizolowani, zmarginalizowani a niekiedy psychicznie wykastrowani. W takiej sytuacji u mężczyzn na poziomie nieświadomym a czasem już i świadomym fascynację zaczyna wzbudzać chęć dominacji i bezwzględność. Popychanie mężczyzn ku żeńskości sprawia, że rośnie ich zafascynowanie do brutalnej, sadystycznej siły. Mężczyźni będą szukać miejsc, gdzie będą mogli dać upust tej wzbierającej brutalności, wzrastającemu sadyzmowi. Doskonale ten problem oddaje film Fight Club, którym fascynuje się tak wielu mężczyzn. Ukazane w nim jest to, do jakiej destrukcji zostali doprowadzeni mężczyźni odłączeni od swojej męskości, którzy szukając jej trafili do „podziemnego kręgu”, w nim dawali upust brutalności, bezwzględności, sadyzmowi. „Podziemny krąg” nie pomógł tym facetom odzyskać swojej męskości, dokonywał destrukcji w imię sprzeciwu wobec wartości kobiecych. To nie jest jednak droga do budowania zdrowej męskości. Sprzeciw wobec kobiet i dokonywanie destrukcji w grupach męskich nie jest niczym innym wyprojektowaniem swoich głębokich problemów na ideologię.
Świat filmu jest światem fantazji, widzimy więc, że fantazje wielu mężczyzn kierują się w bardzo niebezpieczne rejony. W realnym świecie możemy zaobserwować fascynację walkami w klatkach. W klubach trenujących MMA widać dużo sadyzmu, brutalności i bezsensownej bezwzględności. Nie widzę tam chęci rozwoju męskości w oparciu o wewnętrzne zasoby. Raczej dostrzegam tworzenie maszyn do walki, które nic nie czują. Bioenergetyka definiuje takie utwardzanie poprzez wzmacnianie zewnętrznych powłok cielesnych jako budowanie pancerza charakteru. To musisz zrobić, gdy chcesz przyjmować brutalne i potężne ciosy przeciwnika. Problem jest taki, że pancerz zewnętrzny nie tylko jest odporny na ciosy, jest również odporny na uczucia. Walczysz dobrze, jednak nic nie czujesz. Zamknięte serca sprzyja czerpaniu przyjemności z sadyzmu. Jeżeli daje ci przyjemność sprawianie bólu koledze na treningu, gdy robisz mu kontuzję chociaż nie musisz, gdy nokautujesz go brutalnie, a przecież go lubisz to bracie masz duży problem z sobą. Nawet jeżeli później tego żałujesz, to na poziomie nieświadomości fascynujesz się brutalnością, sadyzmem, bezwzględnością.
Mężczyzni od wieków pełniki rolę wojowników, to bardzo męskie zajęcie. Ważne było jednak to, że pełnili tą rolę męską będąc w kontakcie ze swoją męską naturą. Walczyli nie mając zamkniętego serca. Wyruszali do boju, na wojnę kochając swoją kobietę, swoje dzieci, swój kraj. Walczyli przepełnieni miłością. Potrafili na czas walki utwardzić swoje zewnętrzne powłoki, by móc przetrwać bitwę, jednak po powrocie potrafili roztopić się w miłości. Ja obserwując dzisiejszych wojowników walczących w klatkach raczej dostrzegam sadyzm i brutalność, miłość do kogokolwiek czy czegokolwiek trudno mi dostrzec. Rozumiem skąd się wzięła ta fascynacja to brutalności i bezwzględności, jednak rozumiem też, że ona wyniszcza zdrową męskość u mężczyzn, odłącza ich od serca i czucia. Smutne jest to, że idolem dziś staje się nieczująca maszyna stworzona do walki. Brakuje w tym wszystkich duchowości i rozwoju. Tak kobieta jak mężczyzna ma w swojej psychice wzorce męskie i żeńskie, wynika to z faktu że psychika dziecka kształtuje się w kontakcie z matką i ojcem. Yin i Yang oznacza zrównoważenie energii żeńskiej i męskiej. U mężczyzny energia męska to realizowanie się w świecie zewnętrznym, energia żeńska to miłość dzięki której jest połączony ze swoją kobieta i swoimi dziećmi. Mężczyzna wcale nie musi się realizować w świecie jako brutalny i bezwzględny fighter choć taki ideał bohatera podają filmy i organizatorzy dzisiejszych igrzysk dla tłumu. Ja zrezygnowałem z uprawianie sztuk walki z uwagi na brutalność i bezwzględność treningów. Naprawdę nie potrzebuję mieć tak okopanej nogi, by na drugi dzień nie móc wcisnąć sprzęgła w aucie lub być nokautowany tak, że mnie odłącza, a mózg obija się o czaszkę, tym bardziej że zarabiam w oparciu o działanie mojego umysłu. Głupim postępowaniem jest pozwalanie na wyniszczanie swojego organizmu i ciała, które ma ci służyć jeszcze wiele lat. Nie potrzebuję w swoim życiu sadyzmu, brutalności i bezwzględności. Wybrałem sposób przyjemniejszy dla mnie a jest nim gra na instrumentach w grupie męskiej. Zespół musi się zgrać, nauczyć się współpracować, tworzyć, instrumenty są łącznikami do tworzenia męskich więzi. A mężczyźni mają trudności w nawiązywaniu więzi.