
Ludzie bardzo często oddalają się się od kochanej przez siebie osoby i przez to cierpią. Niesamowite jest to, że ludzie ci właściwie nie wiedzą, dlaczego tak robią, czynią to przecież kosztem własnych interesów. Odpowiadają za to w dużej mierze toksyczne przekonania „nie uda się i później będę cierpieć”, „nie ma już prawdziwych mężczyzn, same mięczaki”, „nikt nie pokocha mnie”, „relacje miłosne oznaczają cierpienie”, „kobiety lecą na kasę”, „nie mogę być z kimś takim”. Te stany neurotyczne, które każdy z nas przeżywa uderzają w miłość, a ludzie próbują związki wpisywać w te stany. Z tych urojeń moglibyśmy się pośmiać, gdyby nie fakt, że często stają się one samospełniającymi się przepowiedniami i tworzą rzeczywistość. Jeżeli spodziewasz się, że relacja się nie uda to nieświadomie będziesz sabotować tą relację, aż w końcu doprowadzisz do tego, czego się na początku spodziewałeś/aś. Odwrotnie jeżeli założysz, że relacja miłosna wyjdzie, będziesz pracować nad relacją i bardzo duża szansa, że wszystko się ułoży. Dostajesz od życia to, czego się spodziewasz. Kobieta, która obawia się, że mężczyzna ją opuści, będzie zasypywać go wymówkami bezpodstawnie i tym postępowaniem sprawi, że rzeczywiście ten mężczyzna ją opuści. Tylko wypadałoby w tym miejscu zapytać, czy czasem ta kobieta sama nie doprowadziła do takiej sytuacji? Kobieta może być dumna, że potwierdziła się jej teoria, tylko czy ta teoria przyniosła jej szczęście. Może warto byłoby przywołać do życia inne, bardziej optymistyczne teorie?
Postawy ludzi przyczyniają się do nieporozumień i błędów w relacjach. Świadomość błędów jest pierwszym krokiem do uzdrowienia relacji. Należy wyjść poza napisane wcześniej scenariusze i zobaczyć prawdę o drugiej osobie. Prawda pozwoli rozwiać iluzje i zniekształcenia rzeczywistości. Nie można budując związku zakładać, że wie się co się wydarzy, gdyż to naprawdę może się wydarzyć i wcale nie musi to być to o czym marzymy. W relacji nie zawsze trzeba się ze sobą zgadzać, konflikty są konstruktywne, jeżeli spory odbywają się z zachowaniem szacunku i akceptacji dla odmienności poglądów. Kluczem tu jest akceptacja, która pozwala się otworzyć, rozluźnić sztywną zbroję charakteru. Wówczas mówimy, że miłość dodaje skrzydeł i tak właśnie powinno być. Musimy pozwolić sobie być sobą w relacji. Kochajmy z całym inwentarzem dobrych i tych gorszych cech, nie urabiajmy drugiego pod siebie i nie zakładajmy, że go zmienimy. Akceptacja i delikatność pozwalają ludziom się rozwijać, zmieniać na lepsze. Główne problemy w relacji miłosnej to brak akceptacji i przywiązanie do własnych przekonań, które zupełnie mogą nie mieć pokrycia w rzeczywistości. Ludziom wydaje się, że wiedzą jak powinna wyglądać więź, trzeba doświadczyć Logosa ( za Jungiem ), by rozumieć jak transcendentna jest więź duchowa. Nie twórzmy gotowych scenariuszy, zamiast tego doświadczajmy i po prostu cieszmy się jakością duchową relacji, jeżeli więź się narodziła. Bycie autentycznym jest receptą na zdrowe i udane relacje. Zacząć musimy od siebie, od poznawania samego siebie. Błędy, porażki traktujmy pobłażliwie, wyciągnijmy lekcje, nauki, nawiążmy więź z sobą i uzdrówmy siebie poprzez rozwiązanie swoich problemów, które pojawiły się w relacji miłosnej. Bądźmy sobą i nie obarczajmy innych za nasze niepowodzenia. Chcąc budować relację miłosną, zacząć trzeba od samego siebie. Najpierw trzeba zaakceptować siebie, by móc zaakceptować drugą osobę.