Alkoholizm powinniśmy widzieć jako wynik próby uniknięcia nieznośnych uczuć bólu, niepokoju czy frustracji. Alkoholik chce się znieczulać, by nie czuć wewnętrznej udręki. Wiemy wszyscy, że to nie może zostać zrealizowane, gdyż znieczulenie jest tylko chwilowe, a powrót do rzeczywistości jest boleśniejszy niż przed upiciem się.
Alkoholik oprócz ucieczki przed bolesnymi uczuciami, kieruje się również nieświadomą chęcią odwetu, za wyrządzone wcześniej krzywdy. „Gdy ja będę pił ty będziesz przez to cierpieć” – tak może brzmieć nieświadoma motywacja do picia.
Główną jednak motywacją do picia alkoholu jest ból wewnętrzny i kiedy przepracuje się w terapii ten ból wewnętrzny nałóg alkoholowy znika. Ten ból wewnętrzny powstaje w wyniku nierozwiązanych konfliktów emocjonalnych, stłumionych i zepchniętych do nieświadomości. Praca nad tymi konfliktami jest bardzo trudna. U alkoholika do nieświadomości zostaje zepchnięta ogromna złość, która nie może być wyrażona. Jako, że alkoholik w dzieciństwie nie mógł wyrażać swobodnie swojej złości, zrodziło się w nim poczucie winy, które przekierowało tą złość przeciwko własnemu „ja”. Stłumienie złości nie jest całkowite i w sytuacji, gdy człowiek nie wytrzymuje już wewnętrznej frustracji grozi mu wybuch wściekłości. Alkohol jest w takiej sytuacji rozwiązaniem dla alkoholika, gdyż alkohol osłabia kontrolę ego nad ciałem, wyrywa człowieka spod zakazów superego, a w konsekwencji uwalnia go od zahamowań. W takiej sytuacji alkoholik może wyrażać uczucia, jednak odbywa się to przy stępieniu percepcji emocji, dlatego pijane osoby nie czują prawdziwego kontaktu z uczuciami. Alkohol odrywa człowieka od rzeczywistości.