Banner
Moje doświadczenie z pracy w korporacji
This is my site Written by dsmaster.pl on 19 stycznia, 2011 – 12:44

Patologie w korporacji

 

Nadzieje na karierę w chorym środowisku

 

         Gdy rozpoczynałem karierę w korporacji jako doradca liczyłem na długą i wspaniałą karierę. Miałem nadzieję, że spotkam tam wspaniałych ludzi, dzięki, którym rozwinę swoją osobowość, pokonam strefy komfortu, zarobię duże pieniądze i nauczę się biznesu. Jako, że w Urzędzie Miasta zarejestrowałem działalność gospodarczą myślałem, że będę działał jak przedsiębiorca, który będzie miał wsparcie merytoryczne i techniczne firmy. Sytuacja wydawała się wyborna. Na to też umawiałem się z kierowniczką, która mnie zrekrutowała. Byłem pełen entuzjazmu i pozytywnej energii. Tym bardziej, że charakter pracy był zbieżny z treningiem, który sam sobie zorganizowałem. Mam tu na myśli wychodzenie ze stref komfortu poprzez misje wykonywane z obcymi osobami. Myślałem sobie: „W tej firmie mogę robić sobie te misje, zarabiając przy tym pieniądze i przekazując ludziom wiedzę finansową”. Tak uwierzyłem w to, że spotykając ludzi będę niósł bardzo potrzebne informacje.

Jak to było na początku?

         Już od początku czułem w biurze niezbyt pozytywną i dobrą energię. Myślałem jednak, że to strefy komfortu się odzywają, więc tym bardziej chciałem je pokonać. Ze strefami komfortu wiadomo z czasem znikają podczas treningu czy rzeczywistych zadań. Przystąpiliśmy do wytężonej nauki. Niestety forma przekazywania wiedzy miała charakter wykładu. Dlaczego napisałem niestety? Kto był na studiach wie. W 1969 roku Edgar Dale stworzył trójkąt efektywności zapamiętywania, wynika z niego, że słuchając wykładu po dwóch tygodniach jesteśmy w stanie zapamiętać 20 % treści. Tak też stało się w moim przypadku. Jaki był tego efekt? Nie zdałem egzaminu. No i zaczęło się. Dowiedziałem się, że: „Nie mam jaj”, „Kierowniczka załamała się przeze mnie”, „Pozbawiam kierowniczkę dochodu”, „Zawodzę kierowniczkę, a ona tak się starała”, w tych tekstach kierowanych w moim kierunku brylowali samozwańczy przywódcy struktury. Nie uzgodniono ze mną terminu poprawy, tylko przedstawiono mi termin, kiedy mam jechać. Coś we mnie pękło. Miałem dosyć, nie zdałem egzaminu mimo, że przygotowywałem się do niego, analizowałem sytuację, a ktoś na drugi dzień każe mi jechać na poprawę. Powiedziałem, ze mam dosyć i rezygnuję. Za namową kierowniczki zdecydowałem się podejść się do egzaminu w innym terminie. Tym razem ucząc się innym lepszym sposobem udało się zdać i rozpocząłem „karierę”. Jak to było? Telemarketing, spotkania z klientami jeszcze raz spotkania z klientami. Powiem jedno. Na pewno nie czułem się jak przedsiębiorca. Byłem kontrolowany na każdym kroku. Jako, że pracowałem jeszcze na etacie dzwoniono do mnie nawet wtedy, gdy byłem w pierwszej pracy z różnymi sprawami. Atmosfera nie przypominała tej promowanej na plakacie. Zero uśmiechów wśród doradców, powaga jak na cmentarzu. Rozumiem, że już w ten sposób przygotowywali swoich klientów do pójścia na tamten świat. Przecież liczą się tylko pieniądze, które powierzą nam ludzie. Reszta niech będzie milczeniem. Nie mam problemów z nawiązywaniem relacji koleżeńskich. W tej firmie miałem. Wizerunek z podręczników NLP i sztuczne maski założone dla niepoznaki oddzielały ludzi tam pracujących od ich człowieczeństwa. Zresztą czy jest tam człowiek? Czy tylko robot zaprogramowany do robienia pewnych czynności? Raczej skłaniał bym się to tej drugiej wersji. Podam kilka patologicznych zachowań ludzi tam pracujących, którzy byli guru oddziału z uwagi na dostęp do bazy kontaktów, który jest na wagę złota. Walka o złoto w strukturze trwała nieustannie. „Synku ty nawet nie marzysz o takich pieniądzach jakie ja zarabiam” – jak to kiedyś powiedział mi stary agent „lider”, celowo daję cudzysłów bo dla mnie to żaden lider, garnitur i dobry nie czynią z człowieka lidera, w tej firmie ludziom coś się poprzestawiało. Większość to struktury narcystyczne, odsyłam do wiedzy o strukturach osobowości. Tu mogę powiedzieć tylko tyle, że są to najgorsze i najbardziej niebezpieczne osobowości pozbawione empatii. Kim będziesz jak zabiorą ci garnitur i samochód? Śmieciem? Nie jesteś ani samochodem ani garniturem, jesteś człowiekiem. Niektórzy o tym zapomnieli. NLP jest jak nóż dobrze wykorzystane pomoże, źle może zabić, Wydaje mi się, że tam zabiło człowieczeństwo w tych ludziach. Wracamy do guru i ich działań, podsłuchiwanie rozmów w czasie telemarketingu, manipulacja emocjonalna, oczernianie mnie i mówienie oszczerczych słów o mnie kierowniczce, wydawanie rozkazów. Jako hit podaję kilka cytatów „Nie dziwię się, że kierowniczka choruje, to przez ciebie”. Mogę tutaj zapewnić, że nie uprawiam vodoo i nie potrafię sprawić, że ktoś zachoruje. „Mam ciebie dość” hmmmmmm to jest ciekawe, że podwładny ma dość pracowników zatrudnionych przez dyrektora, może powinni zamienić się miejscami? „Sesję masz w środę” no tego się nie spodziewałem, administracja ustala mi sesje telefoniczna i pracę, cóż menager i dyrektor wydają się w takiej sytuacji zbędni. Cały zestaw min, którymi byłem częstowany był deserem, który mogłem smakować każdego dnia, każdy kto chociaż trochę liznął psychologii wie, co oznaczają różne miny i mowa ciała. Może ci ludzie nie i dlatego to robili nieświadomie. Nie sprzyjało to rozwojowi, ale motywowałem się wewnętrznie. To był mój pierwszy raz w korporacji, nie wiedziałem, że może być lepiej. Więc chyba można mi wybaczyć.

 

Jak sytuacja się rozwinęła?  

 

         Rozwinęła się bardzo. Byłem traktowany jak niewolnik i tak się też czułem. Nikt już nie próbował mi wmawiać, że jestem przedsiębiorcą bo to była nieprawda. Byłem na usługach Pana, który nie płacił za mnie składek po prostu. Trzymał przede mną marchewkę na kiju i nia kusił i obiecywał gruszki na wierzbie.  Super układ dla Pana, ale nie dla mnie. Byłem osłem goniącym za marchewką przyznaję. Uwierzyłem w misję, która jest nieprawdą. A co jest prawdą? Prawdą jest to, że „liderzy” okłamują ludzi wciskając im brednie i manipulując nimi. Dlaczego tak mówię, widziałem techniki, które stosują i mogę uczciwie powiedzieć, że nie ma w nich ani jednego procenta prawdy. Może jest wino wypite z klientem, może jest dobry markowy garnitur, ale nie ma tam prawdy i autentycznej troski o klienta. Hitem są rady liderów i trenerów „rozmawiaj z nimi o wszystkim tylko nie o ofercie”, no super czy to nie manipulacja? Czyli  w ten sposób przyznają, że produkt jest słaby i trzeba mówić o ładnym mieszkaniu, polityce, bo produkt sam się nie obroni. Przyznaję trudno sprzedać ten produkt bez manipulacji. Tak zgrzeszyłem nie manipulowałem i byłem zawsze szczery. Czy nieruchomości są lepsze od instrumentów finansowych. Moja odpowiedź . Tak. Czy złoto, srebro są lepsze od funduszy inwestycyjnych. Tak. Czy ziemia jest lepsza? Tak. Tak. Prawda. Sprzedajmy te produkty tym, którzy je chcą i potrzebują, ale nie oszukujmy ludzi. To brutalne. Dlaczego doradcy chcą być sępami i żywić się na niedoli innych. To nieludzkie. Tym bardziej, gdy robi się to pod przykrywką zabezpieczenia finansowego. Starszy doradca zdradził mi sekret sukcesów „liderów”. Zadziwiające było to, że robią takie efekty, bez sesji telefonicznej, marketingu i reklamy. Wreszcie dowiedziałem się od starszego doradcy jak to robią. Dostawali kontakty z administracji, kontakty przysyłane z Biura Głównego. Czyli to wyglądało tak. Klient pisał maila, lub dzwonił do biura, że chce produkt, biuro przekazywało to administracji. A administracja „Liderom”. Cóż w takiej sytuacji tylko totalny debil nie podpisałby umowy. Któregoś dnia „lider” powiedział mi, że kiedyś zobaczę skąd brać kontakty i wydrukował sobie w sekretariacie listę z setką lub więcej kontaktów. Teraz już wiem. Wiem też, że płacił za te kontakty, lub odpalał pieniądze z prowizji. Taką wiedzę przekazał mi starszy doradca, nie wiem jak to się odbywało, ale powiązanie administarcji i liderów było bardzo silne. My jako młodzi doradcy mówiliśmy, że to jest sekta. Dużo się nie pomyliliśmy. Udało się na szczęście wydostać. Ran psychicznych też nie ma. Nie zrobili nam prania mózgów. Mogło się tak zdarzyć bo ta struktura jest pozbawiona etyki i liczy się dla niej tylko pieniądz. Wartości zostały zastąpione ślepym wyścigiem szczurów. Procedury? Jakie procedury kierownik wydaje się mieć mniej do powiedzenia niż sekretarka. A gdy coś próbuje zrobić jest sprowadzany do parteru przez liderów. Firma w firmie chce się powiedzieć. Dyrektor? Duża wiedza i pasja, jednocześnie jego ludzie nie przejmują tego od niego, powinien zastanowić się dlaczego tak jest. Przywódcą powinien być on nie administracja, nie lider. Lider to lider, pokazuje innym drogę. Nie mówię tu kupowaniu kontaktów. Dobra czas na następny hit – administarcja opiernicza „liderów” jak palą kontakty, które im przekazuje. Wow jaka władza. Nie wiem czy w jakiejś innej firmie sekretariat staje się biurem głównym. Zatarcie procedur, pozbawienie etyki i wartości, nie wspomnę już o braku rozwoju doprowadza do sytuacji, w której ludzie mający serce i uczucia są skazani na porażkę. Są też odsunięci od kontaktów. Ja nie dostałem ani jednego kontaktu. Cóż nie wiedziałem, że trzeba kupować. Nie traktowałem sekretarki jak guru. Administracja to dla mnie jest od administrowania. Jej obowiązkiem jej dawanie mi kontaktów. Jeżeli takie są. Uczciwe rozdzielanie i umożliwienie wszystkim rozwoju i dojścia do sukcesu takie wartości powinny przyświecać korporacji. Nie może być tak, że wewnątrz ludzi prowadzą swoje interesy. Jakie to daje efekty? Niesamowita rotacja w firmie. Ludzie nie czują się w takiej firmie dobrze. Nie znajdują w niej swojej przestrzeni i możliwości rozwoju.  Odchodzą poszukać lepszego miejsca. W najlepszych firmach rotacja jest bardzo mała, bo ludzie utożsamiają firmę z sobą i znajdują w niej przestrzeń do rozwoju własnych talentów i predyspozycji. Ja w tej firmie nie znalazłem takiej przestrzeni i musiałem odejść. Tak zrzuciłem z grzbietu Pana. Nie chciałem być więcej osłem, któremu wszyscy rozkazują. Marchewka okazała się niesmaczne, żeby nie powiedzieć trująca. Nie chciałem czuć stęchłej atmosfery i zawiści ludzi tam znajdujących się. Nie chciałem przebywać wśród tzw. „Liderów”. Odszedłem i dziś z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to była najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć. A praca w tej korporacji przekonała mnie, że jak sam o siebie nie zadbam, to nie zrobi tego żaden rząd, ani żadna instytucja finansowa. Dziękuję za tą smutną, ale prawdziwą wiedzę. Jako doradca dziś powiem: „Zobacz rzeczywistość i ją zaakceptuj, a następnie zrób to, co konieczne by osiągnąć cele”. Dziś rozwijam swój biznes, by moja emerytura pochodziła z dochodu pasywnego. I nie będę musiał wysyłać maila do biura głównego, by jakiś lider kupił kontakt ze mną i naciągnął mnie na zainwestowanie pieniędzy, na które ciężko pracuję. Na szczęście.

Posted in  

Comments are closed.