
Dlaczego pomimo tak rozrośniętego rynku szkoleniowego, tony literatury na półkach prowadzący grupy w biznesie nadal mają problemy? Wydaje się prowadzący grupy stanęli przed ścianą, zabrnęli w ślepy zaułek. Dlaczego tak się stało? Trenerzy szkolący kadry za bardzo uwierzyli w osiąganie celów za pomocą pracy na świadomości. Wielu specjalistów optuje za tym podejściem negując wpływ wewnętrznych problemów na osiąganie celów. Efektem takiego podejścia jest wypalanie się pracowników, choroby, ciągły stres i życie w napięciu, przedwczesna śmierć. Prawda jest taka, że grupa ludzi pracuje zarówno na celach świadomych jak i nieświadomych. Świadomy menadżer musi wiedzieć, że cele, które stawia grupie mogą nie być zbieżne z celami nieświadomymi grupy. To na nim jako na prowadzącym grupę ciąży obowiązek posiadania wiedzy na temat nieświadomego procesu grupowego. Oczywiście przed podjęciem się zadania prowadzenia grupy powinien być przeszkolony przez specjalistę obeznanego w temacie. Człowiek pracujący z grupą pracuje zarówno opierając się na świadomych programach jak i pragnieniach nieświadomych pragnieniach. Wiedza daje prowadzącemu grupę pewność tego co się zadziewa „tu i teraz”. Świadomość tego, co się zadziewa pozwala mu na idealne dobranie metod pracy i interwencji grupowych. Nie trzeba za bardzo wysilać wyobraźni by zrozumieć, że takie prowadzenie grupy nie tylko da efekty, które zakładał sobie prowadzący grupę, ale przyczynia się do rozwoju osobistego osób znajdujących się w grupie. Grupa jest z sobą bardziej związana, a co za tym ludzie są bardziej związani z firmą. Atmosfera w firmie jest doskonała i ludzie czują się bardzo dobrze realizując cele stawiane przez prowadzących ich menadżerów. Można powiedzieć, że pracuje się w takiej firmie i efektywnie i przyjemnie.
Jeżeli prowadzący opiera się tylko na programach świadomych, gdyż nie posiada wiedzy o nieświadomym procesie grupy to poprzez metody pracy, które będzie stosował będzie tylko pogłębiał problemy. Weźmy prosty przykład prowadzący założy sobie, że na początek zrobi integrację grupy by mógł później ruszyć z kopyta z celami. Przygotuje różne ćwiczenia mające integrować grupę. Okazuje się jednak, że większość takich ćwiczeń na początku wywoła lęk. Jeżeli prowadzący grupę nie jest świadomy tego będzie dalej brnął powodując coraz większy lęk. Zamiast integracji i rozwoju kompetencji osobistych uczestników będzie poprzez lęk powodował coraz większe uzależnienie od swojej osoby. Może nawet w tym momencie upajać się władzą jaką dają mu techniki pracy na świadomości. Nie zdaje sobie jednak sprawy co dzieje się we wnętrzu podległych mu ludzi. Poprzez jego interwencji Ci ludzie nie nadają się do pracy nad celami i zadaniami, które ma zrealizować firma. Grupa niby jest podległa prowadzącemu i reaguje na każda jego sugestię, ale po prostu nie pracuje. Firma to nie jest miejsce, w którym menadżer ma być wodzem a pracownicy żołnierzami. Chodzi tu o efektywność pracy i realizację postawionych zadań. Brak wiedzy menedżera sprawiło, że za równo on jak i cała grupa ludzi przez niego prowadzona stanęła nad przepaścią. Ludzie poprzez obezwładniający lęk, który nieświadomie podsycał swoimi metodami pracy prowadzący zostali zdegradowani do roli bezradnych dzieci, prowadzący zaś uczynił z siebie wszechwiedzącego rodzica, które te dzieci prowadzi. Firma to nie jest jednak przedszkole, w którym menedżer ma opiekować się dziećmi przez 8 godzin. No ale, żeby nie doprowadzać do takich sytuacji trzeba przeszkolić swoich menadżerów. I chodzi mi tutaj o profesjonalne szkolenia dotyczącego tego jak prowadzić grupę, by była ona skoncentrowana na celach i zadaniach. Nie może być tak, że zarówno pracownicy jak i prowadzący grupę nie wiedza co się dzieje a grupie narasta wciąż lęk, który staje się nie do zniesienia. Jakość pracy spada, ludzie zaczynają chorować, brać zwolnienia, uciekać z firmy.