W nowym czasie, w którym ludzie wyjdą zależności i wejdą w niezależność formalny lider będzie musiał wyjść ze swojego ego, być krok za by dać prowadzić wielu nieformalnym liderom. To tak jakby miał wiele swoich prawych rąk, które wykonują jego role, a on sam będąc krok za przyjmuje rolę obserwatora, który przygląda się procesowi.
Formalny lider w fazie zależności czy przeciwzależności to człowiek prowadzący ludzi w oparciu o swoje ego.
Lider taki ma dylematy i na poziomie świadomym wie, że powinien dawać ludziom autonomię, wspierać ich rozwój, że warto mieć wokół siebie wielu nieformalnych liderów i inwestować w ich rozwój. Niestety w praktyce okazuje się, że ten lider większość spraw bierze na siebie, chce prowadzić działania samodzielnie. Na poziomie świadomości jest zrozumienie na oczekiwanie od innych by wspierać nieformalnych liderów, niestety z powodu ego, dążenia do perfekcjonizmu i nieświadomowego trzymania kontroli jest to dla formalnych liderów trudne. Przez wzorzec kontroli zapisany w nieświadomości nie dostrzegają oni korzyści z istnienia w grupie nieformalnych liderów. Warto budować relacje z nieformalnymi liderami, którzy stają się partnerami pomagającymi rozwijać biznes, instytucję czy kraj jeżeli chcemy patrzeć szerzej i obserwować procesy społeczne.
Formalny lider musi wykonać niezbędną pracę mentalną z sobą, która będzie polegała na zadaniu sobie kilku ważnych pytań i odpowiedzeniu na nie. Te pytania to:
- Czy chcę by w działaniach zastępowali mnie i napędzali proces grupowy nieformalni liderzy?
- Dlaczego potrzebuję nieformalnych liderów?
- Jakie kompetencje muszą posiadać nieformalni liderzy, aby działali rozwojowo w procesie?
- Jak wspierać nieformalnych liderów, by wszyscy mieli w tego korzyść?
# 1 Czy chcę by w działaniach zastępowali mnie i napędzali proces grupowy nieformalni liderzy?
Formalni liderzy często nie chcą by w działaniach zastępowali ich nieformalni liderzy ponieważ uważają, że ciężko będzie innym wykonać działania na takim samym poziomie. Nie chcą również inwestować czasu, którego zawsze brakuje w szkolenie i przygotowanie innych tego, czego oni sami uczyli się wiele lat. Z poziomu ego uważają, że nie warto, że jest to nieopłacalne. Formalni liderzy nieraz się przekonywali, że powierzali komuś jakieś zadania, a później niestety i tak sami musieli wykonywać to zadanie z różnych przyczyn. Formalni liderzy z poziomu ego odczuwają również strach, że któryś z nieformalnych liderów, który będzie ich zastępował w działaniach stanie się ich następcą. To są stare nawyki ego, by prowadzić samodzielnie i nie wspierać się nieformalnymi liderami. Niestety prawda jest taka, że jak formalny lider żyje w strachu, że któryś nieformalny lider może go zastąpić, to karmi swoje ego chcąc błyszczeć. Takie podejście pogłębia samotność lidera alienując go od ludzi. Lider, który jest krok za daje nieformalnym liderom autonomię buduje więzi i jest z ludźmi. Lider taki nie jest samotny, jest związany z ludźmi, jest w procesie i ufa procesowi.
# 2 Dlaczego potrzebuję nieformalnych liderów?
Formalny lider potrzebuje nieformalnych liderów, gdyż bez nich wszystko jest na jego barkach a on dźwiga to dzięki swojemu ego. Jest przeciążony, jednocześnie nie chce oddać swojej władzy, by inni mogli współdecydować. Współdecydowanie wiaże się z dzieleniem odpowiedzialności więc nieformalni liderzy zdejmą formalnemu liderowi ciężar z barków. I tutaj właśnie się kłania proces, tak jak społecznie teraz ludzie chcą wyjść z lęku, tak również formalny lider musi wyjść z lęku i działać z innego poziomu. Ego działa z poziomu lęku, teraz więc należy działać z poziomu więzi międzyludzkich, czyli więcej serca, miłości mniej ego. Formalny lider musi również dojrzeć, tak jak poprzez bunt przeciw autorytetom chce dojrzeć całe społeczeństwo. Ludzie chcą czuć odpowiedzialność i nie chcą być traktowani jak dzieci, które należy pilnować i nadzorować. Jeżeli formalny lider zawłaszcza sobie sto procent i autorytatywnie decyduje, to ludzie nie czują się za sprawy odpowiedzialni. Dojrzałość polega na braniu odpowiedzialności za różne sprawy. Dla przykładu sprawą dająca najwięcej satysfakcji w pracy jest rozwój w organizacji. Dlatego jeżeli nie ma rozwoju to nie ma również satysfakcji z tego, co się robi. Motywację do współpracy i kooperacji buduje możliwość rozwoju i wznoszenia się. I tutaj formalny lider może wspierać rozwój lub go zablokować wszystko to będzie zależało do tego czy przepracuje swoje ego.
# 3 Jakie kompetencje muszą posiadać nieformalni liderzy, aby działali rozwojowo procesie?
Formalni liderzy często boją oddawać ster nieformalnym liderom z obawy, iż okaże że są oni lepsi od nich, że mają więcej kompetencji, i że ludzie lepiej z nimi się dogadują. Z tej obawy formalni liderzy jeżeli już mają swoją prawą rękę, czy kilka prawych rąk to wybierają osoby takie, do których są pewne że nie będą lepsze od nich. Tylko, że takie podejście nie daje iskry rozwojowej, a powoduje stagnację. W procesie wzrostu, o którym piszę w tym cyklu wznosimy się do działania kolektywnego, a tutaj współpraca opiera się na różnorodności. Nie ma więc żadnego problemu w tym, że nieformalni liderzy będą inni od formalnego lidera i w różnych aspektach będą bardziej kompetentni. W takiej współpracy nie chodzi o ego i rywalizację o to kto lepszy, kto gorszy. Oczywiście miło jest dla ego, gdy wokół mamy ludzi poklepujących o ramieniu, jednak to różnice wywołują iskrę rozwoju, często frustracja zmusza do pokonywania starych utartych schematów. Rozwój zawsze wiąże się z ryzykiem wejścia w nieznane, ale brak ryzyka oznacza stagnację i brak rozwoju.
# 4 Jak wspierać nieformalnych liderów, by wszyscy mieli w tego korzyść?
Formalny lider musi w tym wypadku przyjąć rolę mentora, który będzie prowadził jednak nie będzie nazbyt dyrektywny. Tutaj trzeba przekazać, delegować zadania i wspierać wtedy, gdy jest to potrzebne, a nie być nadgorliwym i starać się być nadopiekuńczym rodzicem, który zawsze wie lepiej. Konflikt społeczny, który teraz możemy zaobserwować w Polsce to jest właśnie konflikt pomiędzy autorytetami, które uważają, że wiedzą zawsze lepiej i powinni to zrobić sami bez udziału podwładnych, a ludźmi z dołu, którzy czują się odpowiedzialni za swoje życia i nie chcą oddawać odpowiedzialności starszym i mądrzejszym. Ludzie z dołu chcą podejmować decyzję i mieć wybór, mając wpływ na swój rozwój, dojrzewanie, ewolucję i nie chcą być w perspektywie dziecka, które całe życie słucha się wszechwiedzącego rodzica. Ludzie z zależności chcą się dźwignąć i sięgnąć po samodzielność i odpowiedzialność budując swoją silną tożsamość. Tutaj chodzi o prawo do stanowienia o sobie, odpowiedzialność za siebie, zaufanie prawom naturalnych (wszechświat) i nie bycie poddanym prawom nienaturalnym stworzonym przez człowieka, co do intencji, którego nie możemy mieć pewności w końcu zawsze jakieś ideologie kierowały ludźmi. Niestety u stery władzy nie mamy teraz rozumnego mentora, który wspierałby te procesy tylko ludzi starających się być nadopiekuńczym rodzicem, który zawsze wie lepiej i ma plan na dziecko od urodzenia aż do śmierci. Zobaczymy jak to dalej będzie szło obserwuję procesy z wielką ciekawością. Problem z podejściem opiekuńczym i prowadzeniem z pozycji wszechmocnego ojca jest taki, że jak przychodzi kryzys, to ludzie sami nie są w stanie sobie prowadzić i oczekują pomocy ze strony rodzica. W państwie opiekuńczym mamy bardzo dużo ludzi, którymi trzeba sie opiekować, ludzi, którzy aż do śmierci pozostają w zależności, w pozycji dziecka, które nie decyduje, nie stanowi o sobie, kóre nie chce być samodzielne, które nie chce brać odpowiedzialności za swoje wybory i ponosić konsekwencji tych wyborów.